Żyjemy w świecie mitów dotyczących finansów Kościoła katolickiego, rozpowszechnianych przez tych, którzy chcą na różny sposób niszczyć jego wizerunek Nie ma „kominów płacowych" proboszczów, sytuacja materialna polskich parafii jest coraz trudniejsza, księża płacą podatki, i to niemałe, a szacując finansowe zaangażowanie instytucji i wspólnot kościelnych na rzecz społeczeństwa i państwa, można mówić o miliardach. Takie wnioski płyną z ogłoszonego wczoraj w Warszawie raportu pt „Finanse Kościoła katolickiego w Polsce".
Cały system finansowania posługi Kościoła opiera się w zdecydowanej większości (ok. 80 proc.) na dobrowolnych ofiarach wiernych, składanych czy to na tacę, czy towarzyszących intencjom mszalnym, sakramentom czy kolędzie. To ma wielką wartość, gdyż szczodrość wiernych świadczy o ich utożsamianiu się z Kościołem i odpowiedzialności, zarówno w wymiarze placówek duszpasterskich, jak i działalności społeczno-charytatywnej. Wystarczy wspomnieć choćby kościelną Caritas, która jest największą instytucją pozarządową działającą w Polsce.
- Wspieranie parafii buduje odpowiedzialność wiernych za Kościół lokalny, za diecezję. Podstawowym filarem finansowania Kościoła jest zatem ofiara, drugim jest ewentualna działalność gospodarcza - mówił w czasie prezentacji raportu KAI ks. prof. Dariusz Walencik, ekspert Kościoła w sprawach finansowych.
- Trzecim powinny być zdrowe relacje między Kościołem a państwem, także w zakresie finansowania działań, w których uczestniczy Kościół i samorząd - dodał.
Myliłby się ktoś, kto sądziłby, że sytuacja materialna polskich parafii jest bardzo dobra. Pogłębiający się kryzys sprawił, że jest dokładnie odwrotnie. „W większości parafii tylko bieżące koszty utrzymania leżą w zasięgu ich możliwości, natomiast remonty wymagają już dodatkowych zbiórek bądź innych źródeł finansowania", czytamy w ogłoszonym wczoraj raporcie. Warto podkreślić, że wpływy z parafii służą także utrzymaniu całej kościelnej struktury oraz różnorodnych dzieł społecznych, edukacyjnych i charytatywnych prowadzonych przez Kościół. To na parafiach i wiernych spoczywa ciężar utrzymania diecezjalnej administracji, księży biskupów, seminariów duchownych czy domów dla księży emerytów. Tą drogą do diecezji oraz na inne ogólnokościelne cele przeznaczanych jest ok. 15-20 proc. przychodów każdej parafii. - Mówiąc o finansach Kościoła w Polsce, nie można nigdy stosować zasady wspólnego mianownika, jednakowego dla wszystkich miejsc w naszym kraju - podkreślił obecny na prezentacji raportu ks. kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.
Opodatkowane duszpasterstwo
Ogłoszony wczoraj raport obala mit ogromnych zarobków księży i rzekomego niepłacenia przez nich podatków. Według wyliczeń KAI kapłani z pracy duszpasterskiej otrzymują dochody średnio od 1,5 do 2,5 tyś. złotych. Ale rozpiętość jest tu duża. Najtrudniejsza sytuacja jest na małych wiejskich parafiach, gdzie kapłan potrafi zarabiać jedynie 800 złotych. Co drugi ksiądz jest zatrudniony w szkole jako katecheta, najczęściej nie na pełny etat, i otrzymuje za to kilkaset złotych. Biorąc zatem pod uwagę, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce wg GUS wynosi ok. 3,6 tyś. zł, widać, że zarobki księży plasują się poniżej tej średniej. Kłamstwem, niestety często powtarzanym min. przez niektórych polityków, jest to, że Kościół nie płaci podatków. Otóż płaci! Na dodatek Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie duchowni są opodatkowani z przychodów od posług stricte duszpasterskich. Od księży z parafii pracujących w duszpasterstwie urząd skarbowy wylicza zryczałtowany podatek dochodowy, biorąc za podstawę liczbę mieszkańców w parafii i miejsce jej położenia. I nie jest ważne, że np. 1/5 mieszkańców może zupełnie nie mieć kontaktu z parafią, a część może być nawet niewierzących. Przykładowo w największych parafiach proboszcz może płacić blisko 1400 zł, a wikary ponad 460 zł podatku kwartalnie. Oprócz tego kapłani, siostry zakonne i zakonnicy zatrudnieni na etacie (np. jako katecheta, wykładowca) płacą podatek dochodowy i ZUS tak jak inni pracownicy. Jeśli instytucje kościelne prowadzą jakaś działalność gospodarczą, również ją rejestrują i płacą takie same podatki jak inne podmioty gospodarcze. Do tego dochodzi podatek od nieruchomości, chociaż zwolnione są z niego np. nieruchomości niemieszkalne (np. budynek Kościoła czy cmentarz).
Zyskuje państwo
Ostatnio za sprawą wypowiedzi premiera Tuska pojawiło się wiele nieporozumień, jeśli chodzi o finansowanie Kościoła przez państwo. Prawda jest taka, że państwowe dotacje na rzecz Kościołów mają w Polsce nieporównywalnie mniejszy wymiar niż w jakimkolwiek przeciętnym kraju europejskim. Warto w tym miejscu przypomnieć zapowiedź jednostronnej likwidacji przez rząd Funduszu Kościelnego, który jest formą rekompensaty za przejęte w 1950 r. przez państwo nieruchomości. Miał on być zasilany z dochodów uzyskiwanych z zagarniętych dóbr ziemskich. Zdaniem ks. prof. Dariusza Walencika, przez lata wysokość budżetu Funduszu Kościelnego była nieoszacowana. Powinien on być obecnie zasilany dochodami z 90 tyś. ha nie zwróconych dotąd Kościołowi. Średni dochód z tzw. hektara przeliczeniowego w 2010 r. to 2278 złotych. Okazuje się zatem, że sprawiedliwa kwota zasilająca Fundusz co roku powinna wynosić nie 89 mln, ale ok. 200 milionów.
Obecne władze bardzo chętnie mówią o rzekomym oszczędzaniu na Kościele. To chwyt propagandowy i polityczny, bo w rzeczywistości zaangażowanie Kościoła katolickiego na rzecz społeczeństwa i państwa można oszacować na miliardy złotych. „Instytucje i wspólnoty Kościoła prowadzą mnóstwo kosztownych dzieł charytatywnych bądź edukacyjnych. Kościół jest największym kustoszem dóbr kultury. Gdyby państwo miało samodzielnie prowadzić te zadania, kosztowałoby to miliardy złotych rocznie", czytamy w raporcie.
Podajmy choć jeden przykład. Pomoc materialna i finansowa na rzecz społeczeństwa, jaką rocznie świadczy Caritas Polska i jej diecezjalne oddziały, warta jest niemal pół miliarda złotych. Równie znaczący jest wkład w działalność na rzecz społeczeństwa zakonów żeńskich i męskich. Wczoraj w czasie prezentacji raportu ks. prof. Dariusz Walencik zwrócił uwagę, iż środki, jakie państwo przeznaczyło w 2010 r. na wsparcie różnorodnych dzieł realizowanych przez instytucje Kościoła katolickiego w Polsce, w sumie wyniosły 492 mln 615 tyś. złotych. Mniej więcej tyle warta była pomoc finansowa i materialna udzielona potrzebującym przez samą tylko Caritas. Gdyby nie kościelna organizacja charytatywna, pomocy tej musiałoby udzielić potrzebującym państwo, podejmując różne działania z zakresu opieki społecznej. To ukazuje, kto naprawdę jest tu petentem, państwo czy Kościół. - Kościół mobilizuje społeczeństwo do odpowiedzialności za dobro wspólne. Bardzo często kościelne ruchy czy stowarzyszenia są to najprężniej działające małe wspólnoty w środowiskach lokalnych - podkreśla ks. Zbigniew Sobolewski, sekretarz Caritas Polska. - Kościół uaktywnia potencjał obywatelski - dodaje.
Sławomir Jagodziński Współpraca Agnieszka Gracz
(Nasz Dziennik 28.02.2012 r.)
Cały raport dostępny pod adresem: http://ekai.pl/media/szuflada/RAPORT_KAI_01.03.pdf